Po godzinach


Pstrykam, co się nawinie, ale gdybym miała wybrać, jaki widok chcę oglądać do końca życia, wybrałabym brzeg Bałtyku (nie mylić z plażą). Brzeg, który sięga portem w głąb miasta i Wisłą w głąb Żuław, albo unosi się nad ziemią jako stado mew. Czasem zdarza mi się wleźć w jakieś krzaki czy w pole, w porywach nawet zapuścić się w niemorskie rejony, ale szybko wracam na otwartą przestrzeń, gdzie widać i słychać wiatr. Tylko tu mogę oddychać.